Ratings1
Average rating4
W sennym nadmorskim miasteczku w Maine Eveleth „Evvie” Drake prawie rok po śmierci męża w wypadku samochodowym rzadko opuszcza swój duży, do bólu pusty dom. Wszyscy w mieście, nawet jej najlepszy przyjaciel, Andy, myślą, że to smutek trzyma ją w środku, a Evvie nie zamierza ich poprawiać.
W międzyczasie w Nowym Jorku Dean Tenney, były miotacz Major League i najlepszy przyjaciel Andy'ego z dzieciństwa, zmaga się z koszmarem sportowca – syndromem „yips”- nie może już rzucać na wprost, co gorsza nie może zrozumieć, dlaczego. Baseball był całym jego życiem. W miarę jak medialna burza się wzmaga, na zaproszenie od Andy'ego postanawia przeprowadzić się do Maine, aby wcisnąć przycisk reset.
Kiedy wprowadza się do mieszkania na tyłach domu Evvie, oboje zawierają umowę: On nie zapyta o zmarłego jej męża, a Ona nie zapyta o jego karierę baseballową. Zasady są jednak łamane w zabawny sposób - a to, co zaczyna się jako nieoczekiwana przyjaźń, szybko zamienia się w coś więcej. Aby iść naprzód, Evvie i Dean muszą liczyć się ze swoją przeszłością, ale i otworzyć się na przyszłość.
I może historia z opisu przypomina typową opowieść obyczajową z romansem w tle, porusza też ważne problemy, o których należy mówić. Cieszy mnie to, że pojawia się coraz więcej książek, które w delikatny sposób, starają wytłumaczyć czytelnikowi, że terapia nie jest czymś złym oraz że nie musisz żyć w toksycznym związku.
„Evvie zaczyna od nowa” – Lindy Holmes to Świetna historia na wieczorem pod kocykiem w jesienne wieczory. Dla miłośników „Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze”.
⭐3,5/5