Aldona, żwawa siedemdziesięciolatka i mistrzyni dziergania na drutach, nie radzi sobie z napadami gniewu. Tupiący sąsiedzi, śmieci zostawione na klatce schodowej, a nawet szumiąca w kaloryferze woda potrafią ją nieźle wkurzyć. Paweł jest autorem jednego bestsellera i wielu jego zdaniem miernych powieści. Ma wrażenie, że jego życie to porażka. Całymi dniami obserwuje świat z okna na osiedlu Przymorze i troszczy się o swoją kolekcję aloesów i agaw. Kaja właśnie spełniła marzenie o własnym mieszkaniu. Musi jednak spłacić kredyt. Ma plan, który może dać jej zastrzyk gotówki. Trójka bohaterów, którzy z pozoru łączy tylko to, że mieszkają na tym samym piętrze w bloku niedaleko morza w Gdańsku.
To moje pierwsze spotkanie z autorką Anną Szczęsną. Choć podchodziłam do niej ze sporą rezerwą mile się zaskoczyłam. Przeczytałam książkę w dokładnie w dwa dni. Nie mogłam się oderwać od przygód rezolutnej trójki. Wielce się zaskoczyłam jak bardzo jestem podobna do Kai. Czasem warto wyjść poza schemat, nawet ten książkowy.
„Nigdy nie wiemy, co nas czeka jutro i co spotkamy za najbliższym rogiem. Najważniejsze, aby nie tracić nadziei i z ufnością witać każdy nowy dzień. Zawsze należy spodziewać się najlepszego.”
Kobiety zawsze zaburzały równowagę Sherlocka Holmesa, a pochodzenie rodzinne Holmesa jest jednym z aspektów jego życia, któremu poświęcono niewiele uwagi. Nancy Springer ośmiela się wyobrazić sobie najbardziej niekonwencjonalną matkę i tak samo nieokiełzaną młodszą siostrę słynnego detektywa. Obie potrafią nieco namieszać w teoretycznie uporządkowanym świecie detektywa.
Czternastoletnia Enola nigdy nie znała swoich znacznie starszych braci. Prowadziła stosunkowo odosobnione życie z matką w rodzinnym majątku, przekonana, że jej bracia nie chcą mieć z nią nic wspólnego z powodu plotek dotyczących faktu, że była „nieoczekiwanym” dodatkiem do rodziny. Jednak wszystkie założenia Enoli dotyczące jej życia i rodziny zmieniają się, gdy nadchodzą jej urodziny, a jej matka znika. Kiedy Sherlock i Mycroft przybywają do posiadłości w poszukiwaniu krnąbrnego rodzica, Enola odkrywa, że historia rodziny jest o wiele bardziej skomplikowana, niż się spodziewała. Enola szybko zdaje sobie sprawę, że nie ma ochoty godzić się z ich planami na przyszłość – postanawia samodzielnie odnaleźć matkę. Wyrusza w drogę, nie wiedząc, że znajduje się w większym niebezpieczeństwie, niż mogłaby sobie wyobrazić.
Charakter Enoli to prawdziwa perełka. Jest odważna i zuchwała, a jako młoda kobieta ma specjalny zestaw umiejętności których brakuje jej słynnemu bratu. Springer potrafi poprzeplatać wiele interesujących informacji na temat szyfrów i języka kwiatów, których znajomość pomaga Enoli w jej przygodach. Sprawa Zaginionego markiza to zbyt szybka, ale za to bardzo absorbująca lektura. Każdy rozdział jest przepełniony wieloma szczegółami z epoki, ale też sporą dawkę przygód, co daje jedną z najlepszych lektur dla młodzieży, z jakimi się spotkałem. Nie mogę się doczekać, kiedy odkryję dalsze przygody jedynej Enoli Holmes!
„Już dawno temu odkryłam, że jazda na rowerze umożliwia człowiekowi myślenie bez obawy, że ktoś będzie się przypatrywał wyrazowi jego twarzy.”
“Co powiesz na spotkanie?” to całkiem przyjemny rom-com o... procesie tworzenia rom-comu. Jeśli komedie romantyczne są jednym z twoich ulubionych gatunków, z pewnością rozpoznasz znajome motywy i zwykłą obsadę: grupa najlepszych przyjaciół, w tym wesoły BFF, uroczy wdowiec z niezwykle bystrym dzieckiem, niekompetentny szef, zrzędliwy klient o niemożliwych do spełnienia wymaganiach oraz bohaterka, która musi pamiętać o swoich marzeniach i iść o nie walczyć.
Evie, 29-letnia asystentka w agencji scenarzystów, przepracowana, słabo opłacana i od dawna spóźniona, aby uratować swoją agencję przed katastrofą finansową, musi przekonać swojego słynnego, ale bardzo aroganckiego klienta, Ezrę Chestera, aby dokończył scenariusz, nad którym pracował, zanim dopadła go blokada twórcza. Evie ma za zadanie odtworzenie klasycznych “rom - cowych” uroczych spotkań w prawdziwym życiu, a potem wszystko zrelacjonować pewnemu Gburowi.
Oto ciąg zawstydzających i zabawnych scen, które składają się na podróż bohaterki do samopoznania, a może nawet spotkania z własną prawdziwą miłością.
Świetny pomysł, zabawne dialogi, zabawne postacie - zdecydowanie polecam.
“Weźcie sobie te wszystkie kwiaty i pudełka z czekoladkami w kształcie serca. Kiedy facet przychodzi odetkać wam kibel, to jest miłość.”
Lolita została wydana pierwszy raz w 1955 roku przez słynne paryskie wydawnictwo Olympia i spowodowała wybuch powszechnego oburzenia. Dzika namiętność głównego bohatera i narratora powieści, Humberta do 12 - letniej Dolores - Lolity oraz skala, jaką ta namiętność przybiera, pozostają prawdziwie szokujące nawet dzisiaj, szczególnie w społeczeństwach borykających się z problemem molestowania dzieci i ich seksualności. Książka, brutalna i drastyczna, napisana została w charakterystycznym dla Nabokova klarownym stylu, przez co staje się poruszającym pytaniem o rolę, jaką winna pełnić literatura. Czy powinniśmy dostrzegać piękno moralnie nagannej opowieści i czerpać z niej przyjemność? Czy powinniśmy powstrzymywać się od sądów moralnych w imię estetycznego podziwu dla świetnie ułożonego akapitu, czy doskonale wyważonego zdania? Odpowiedź pozostaje niejasna, ale jedno jest pewne: konfrontując treść ze stylem i starannie równoważąc estetykę z etyką, Nabokov tworzy nowy rodzaj literatury. Molestowanie Lolity przez Humberta i ich szalona ucieczka przed władzami przez Stany Zjednoczone sprawiają, że książka ta nie tylko otwiera nurt postmodernistyczny, ale również stanowi rodzaj zwiastuna filmów drogi. Humbert pochodzi z Europy, ze starego świata, jest miłośnikiem Rimbauda i Balzaca i nie może się odnaleźć w pełnym blichtru amerykańskim świecie lat 50. XX w. Oczarowują go krzykliwe wdzięki żującej gumę i opijajającej się gazowanymi napojami Lolity. W tym sensie jest to opowieść o spotkaniu wyrafinowanej dojrzałości z prostacką młodością, Europy z Ameryką, sztuki wysokiej z popkulturą. Na tym wątku oparto później wiele książek i filmów. Świadectwem oryginalności i siły tej powieści jest fakt, że po tylu latach pozostaje nadal tak samo prowokacyjna i bez przerwy zmusza do myślenia.
“Rozumiecie, kochałem ją. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, miłość do ostatniego wejrzenia, miłość od każdego i każdego wejrzenia.”
Comfort read o 3 w nocy, gdy mój mózg analizuje ostatnie miesiące moich sercowych przygód.
Jak wyglądałby świat, gdyby sumerowie nigdy nie wymyślili pisma. Jak wyglądałby mój świat gdyby nie było książek. Ta wizja mnie przeraża. Książki są tak bardzo częścią mojego życia, że gdybym nagle zapomniała jak się czyta, czułabym się jak po stracie najbliższych przyjaciół.
Eda i Einar to moi nowi znajomi. Fantastyczne rodzeństwo, które poznajemy w najnowszej książce Sigríður Hagalín Björnsdóttir „Święte słowo”. Ona żyje książkami, jej świat jest otwarty między stronami, a jednocześnie zamknięty na rzeczywistośc, której nie rozumie i to z wzajemnością. On od małego za to ma problemy z czytaniem nawet najprostszych słów. Łączy ich silna więź, coś jakby niewidzialne porozumienie. Uzupełniają się – nie umieją bez siebie żyć, ale też nie umieją funkcjonować do końca razem.
„Święte słowo” to nie tylko świętne połączenie kryminału z niespotykaną historią rodzinną. To również doskonała polemika o sile słowa pisanego w naszej cywilizacji. Czy Sokrates miał racje, że w momencie gdy pojawi się pismo, zniknie to co według wielkiego filozofa najważniejsze – umiejętność myślenia. Czy jest to teraz zbyteczny dodatek do ludzkiego jestestwa. Czy człowiek może istnieć bez umiejętności czytania.
*
„Sokrates nie umiał czytać. Żył w czasach, kiedy Grecy przestali wierzyć w przekazy ustne i zaczęli różne rzeczy zapisywać. Sokrates był przeciwny, uważał, że kiedy człowiek zacznie pisać i czytać, nastapi regres myślenia, ludzkość straci zdolność zapamiętywania i jasnego rozumowania. Sam nigdy nic nie napisał, to Platon spisywał wszystkie jego wypowiedzi.” 4/5
Alice przeprowadza się z Anglii do nowego domu w Kentucky ze swoim nowo poślubionym mężem, Bennettem Van Cleve i jej teściem. Nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, czuję się samotna i wyobcowana w domu i wśród sąsiadów. Postanawia zostać podróżującą bibliotekarką pod przewodnictwem Margery O'Hare, miejscowej kobiety, która żyje na własnych warunkach.
Program biblioteczny staje się czymś, co wielu mieszkańców ceni, nie tylko dla książek, które przynoszą tak zwane konne bibliotekarki, ale również dla towarzystwa. Oczywiście nie wszyscy w okolicy akceptują zmiany, w tym ojciec Bennetta - nie lubi „pomysłów”, które te książki wkładają w głowy kobiet.
Książka Jojo Moyes to świetna opowieść o kobiecej sile, solidarności i przyjaźni. Bohaterki wspierają się nawzajem, walcząc ze schematami i społecznymi stereotypami. Mimo, że w książce pojawia się trochę romansu, to jednak przyjaźń kobiet to motyw, który naprawdę błyszczy. Dodatkowo, jest to książka o miłości do książki i dzieleniu się nią z innymi – czego więcej chcieć.
„Światło w środku nocy” to fascynująca książka oparta na prawdziwej historii. Eleanor Roosevelt naprawdę rozpoczęła program bibliotek, a odważne kobiety w latach 1935 - 1943 podróżowały konno, aby dostarczyć książki osobom mieszkającym w najdalszych zakątkach.
Dziękuję @bookmaania, która zorganizowała booktour, za możliwość poznanaia fantastycznej historii, która zostaje na długo.
„Nie ma nic groźniejszego niż kobieta uzbrojona w odrobinę wiedzy. Nawet jeśli ma tylko dwanaście lat.”
z miłości...
Harry Haller, główny bohater Wilka stepowego, odczuwa bolesne rozdarcie wewnętrzne na dwie różniące się diametralnie osoby. Jedna z nich jest związana z umysłem i szlachetnymi ideałami, do których dzielnie dąży, podczas gdy druga odpowiada niższym instynktom i pragnieniom cielesnym. Wilk stepowy rejestruje to rozdarcie, dominujące nad wewnętrznym życiem Hallera, z trzech osobnych perspektyw: bratanka gospodyni, który należy do strefy mieszczaństwa, psychoanalitycznej rozprawy i autobiograficznej relacji samego Hallera. Dzięki innych postaciom powieści Harry stopniowo dowiaduje się, że “żadne ja (...) nie jest jednością, lecz bardzo zróżnicowanym światem, małym gwiaździstym niebem, chaosem form (...)”. Postanawia zbadać liczne aspekty własnego istnienia, eksperymentując ze swoją seksualnością, bywając w jazz clubach, gdzie uczy się tańczyć fokstrota i utrzymując kontakty towarzyskie z grupą ludzi, której wcześnie przyglądał się pobłaźliwie i drwiąco. W ten sposób zdaje sobie sprawę, że swe nowe pasje powinien traktować w kategoriach intelektualnego odkrycia.
*
Wstęp nie dla każdego - tylko dla obłąkanych.
Zakochałam się...
Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią. Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki, i ja oczywiście mam swoje upodobania, wiele książek nie znajduje do mnie przystępu, jedne łykam tylko przed południem, inne tylko w nocy, są książki, od których się nie odrywam, chodzę z nimi po mieszkaniu, przenoszę z pokoju do kuchni, czytam na stojąco w korytarzu (...)
Takie trochę małe rozczarowanie. Miały być fajerwerki, a to się tak po prostu tliło.
Po kilku zdaniach blurba myślałam, że wiem co mnie czeka. Trzy kobiety ten sam mężczyzna. Chyba gdzieś słyszałam taką historię. Schemat jest prosty: One dowiedzą się o sobie i będą chciały zemsty.
Ale nie, nie, przecież to moja ulubiona Beth O'Leary! Tu na pewno musi być coś więcej. Ten fakt sprawił, że nie mogłam się oderwać, by dowiedzieć się, jaka niespodzianka nas czeka!
Już na samym początku książki poznajemy głównego bohatera Josepha Cartera, a raczej trzy kobiety z nim umówione.
Pierwsza to Siobhan: ambitna, nastawiona na pracę i sukces. Czeka na spotkanie z Josephem przy walentynkowym śniadaniu.
Druga Miranda: jedyna chirurżka drzew w hrabstwie, która umawia się z Carterm na ekskluzywny lunch w walentynki.
I w końcu poznajemy Jane: nieśmiała, pracująca dobrowolnie w sklepie charytatywnym, lecząca się z historii, która wydarzyła się w Londynie. Jej nowy przyjaciel Joseph Carter zgadza się być jej fałszywą randką na zaręczynach koleżanki, aby uchronić ją przed litościwymi spojrzeniami znajomych.
I na każde z tych spotkań nasz bohater nie przychodzi.
Uwielbiam książki Beth O'Leary, że pod pretekstem prostej powiastki, opowiada nam historię, które łapią za serce.
Z każdą kolejną stroną z coraz większym z zaciekawieniem szukałam rozwiązania historii. Miałam tyle skomplikowanych uczuć do Josepha: Tak bardzo chciałam go nienawidzić, ale tak jakoś... Na tym chyba wypadałoby zakończyć, aby za dużo nie zdradzić.
A tak naprawdę bardzo mądra historia, która opowiada jak ważna jest druga szansa w życiu!
Serdecznie dziękuję wydawnictwu Albatros za możliwość przeczytania przed premierowo książki. Dziękuję, że wydajecie tak fantastyczne historię.
„To ten rodzaj życzliwości... po prostu łatwo się człowiekowi udziela. Kiedy już jej doświadczysz, mimo woli szukasz sposobów na przekazanie tego uczucia dalej.”
“Małe życie” Hanya Yanagihara to mocny kandydat do nagrody w kategorii na najbardziej przygnębiającą książkę, jaką kiedykolwiek czytałam.
Nie mam żadnych wątpliwości, że ta książka jest pięknie napisana i zawiera najbardziej surową i szczerą prozę, jaką kiedykolwiek miałam przyjemność lub nie czytać, ale jest to bardzo długie studium postaci – ponad 1000 stron o nieszczęściu, nadużywaniu substancji psychoaktywnych, samookaleczaniu, wykorzystywaniu seksualnym i psychicznym (oraz ich następstwach), z bardzo małą ilością empatii.
Autorka opisuje kilkadziesiąt lat z życia czterech przyjaciół. Bohaterów powieści poznajemy w chwili, gdy kończą studia i przenoszą się do Nowego Jorku. Są biedni i niepewni siebie - próbują sobie poradzić z otaczającym ich światem, a przy okazji są złożonymi, dobrze skonstruowanymi jednostkami z własnymi pasjami, nadziejami i obawami.
Teoretycznie książka szczegółowo opisuje życie całej czwórki, jednak to Jude znajduje się w centrum tej historii, wpływając na życie swoich trzech przyjaciół. Im dłużej zagłębiasz się w “Małym życiu”, tym bardziej zdajesz sobie sprawę, że tak naprawdę jest to powieść o właśnie o nim, a pozostałe trzy postacie – choć ważne – są jedynie drugorzędne w całej historii. Jest to opowieść o podróży Juda od dzieciństwa pełnego wykorzystywania seksualnego do nieszczęśliwej dorosłości.
To jedna z tych książek, która spowodowała, że godzinami nie spałam, żeby ją dokończyć, a potem nie mogłam zasnąć przez przytłoczenie historią.
“Cała sztuka z przyjaźnią polega na tym, żeby znaleźć ludzi lepszych od siebie, nie inteligentniejszych, nie bardziej cool, ale lepszych, serdeczniejszych i bardziej wybaczających, a potem szanować ich za to, czego mogą cię nauczyć i słuchać ich, gdy mówią ci coś o sobie samym, choćby najgorszego... albo i najlepszego, to się zdarza; i ufać im, co jest najtrudniejsze ze wszystkiego. Ale też i najlepsze.”
I choć nie jest to standardowa pozycja, po którą sięgam, nawet ja czasem potrzebuje zmienić przez przypadek zmienić klimat.
Serce to samotny myśliwy autorstwa Carson McCullers to piękny klasyk, który powinien poznać każdy. Ja tą historię poznałam zupełnie przez przypadek. Pomyliłam tytułu książki, która polecał mi kolega. Czasem takie pomyłki przynoszą nam ciekawe odkrycia.
Serce to samotny myśliwy to imponujący debiut, młodej zaledwie dwudziestotrzyletniej pisarki, który ukazał się w 1940 r. opowiada historię rozgrywającą się w małym miasteczku w Georgii, w latach 30. XX wieku.
Samotność, niesprawiedliwość, stosunki rasowe, ubóstwo to niektóre z tematów, które pojawiają się w tej powieści. Są tu nawet dyskusje o faszyzmie, komunizmie, edukacji i religii, jest nawet czarny charakter, który jest wegetarianinem. Całą gamę zróżnicowanych postaci poznajemy za pośrednictwem głuchoniemego Johna Singera, najbardziej łagodnej i życzliwej osoby, która staje się podporą i “doskonałym słuchaczem” dla naszych bohaterów.
Uważam, że McCullers była kobietą wyprzedzającą swoje czasy, a sama historia niesamowicie aktualna.
Serce to samotny myśliwy to lektura obowiązkowa. Wiem, że jest adaptacja filmowa, postaram się ją obejrzeć.
“Niektóre rzeczy chce się zatrzymać tylko dla siebie. Nie dlatego, że są złe, ale po prostu nie chce się o nich mówić.”
to naprawdę nie było złe...
w moim przypadku to świetna rekomendacja,
nie dajcie się zwieść różowej okładce, to pikantny KRYMINAŁ